Jesienią 1929 r. na terenie
poligonu w Biedrusku ekipa filmowa pod kierownictwem reżysera Leonarda
Buczkowskiego (późniejszego twórcy „Zakazanych piosenek”) kręciła sceny
batalistyczne do filmu pt. „Gwieździsta eskadra”. Był to melodramat
opowiadający o bojowych i miłosnych perypetiach amerykańskich pilotów-ochotników
z Eskadry Kościuszkowskiej walczącej w wojnie polsko-bolszewickiej (taka
eskadra rzeczywiście istniała, a ppłk Merian Cooper, zastępca dowódcy i
pierwowzór głównego bohatera filmu otrzymał z rąk marsz. Piłsudskiego order
Virtuti Militari).
O tym, że „Gwieździsta eskarda”
była nie tylko wyciskaczem łez dla panien, ale także kinem akcji przyciągającym
męską publiczność świadczy relacja pilota Janusza Meissnera, także pisarza i
twórcy scenariusza filmu, który tak relacjonował wydarzenia na planie:
Kadr z filmu Gwieździsta eskadra (w dole widoczny jeden z fortów, okalających Poznań) (kliknij, aby powiększyć) |
„(…) Na poligonie od rana
szaleje zacięta „bitwa”. Latam w kółko na małej wysokości z odważnym
operatorem, który używając ręcznej kamery i walcząc z pędem nakręca podrywający
sie atak na bagnety, szarże kawalerii, huraganowy ogień artylerii. Zawracam tuż
nad okopami, wyciągam w górę na pełnym gazie, znów zawracam, nurkuje ostro -
niżej, jeszcze niżej! - a pode mną i na wprost ziemia tryska od tych
wybuchających „fugasów”, cwałuje szwadron ułanów, naciera „królowa broni”,
grzeją baterie dział polowych! W ciągu całej kampanii roku 1920 nie widziałem
tyle naraz i tak blisko...
Wtem, gdy już kończę kolejną pikę - dwa metry nad dymiącymi lejami - pod maszyną wybucha spóźniona petarda: wstrząs, gruchot, gejzer piachu i żwiru smagnął po sterach i po kadłubie! O, do diabła... Wychylam się, wykręcam szyję. Połowę statecznika poziomego obdarło z płótna, a z pokrycia ogona pozostała postrzępiona firanka. Jak się to wszystko zaraz rozsypie...(…)”.
Fragm. Dziennika Poznańskiego z relacją z katastrofy (kliknij, aby powiększyć) |
Niestety, filmu „Gwieździsta
eskadra” nie można dziś obejrzeć, bo wszystkie jego kopie zaginęły. Przypuszcza
się, że w związku z historią, którą opowiada, czyli wojną polsko-bolszewicką (i
to z udziałem Amerykanów), zostały skonfiskowane w czasie II wojny światowej przez
wkraczające do Polski oddziały NKWD. Ocalało zaledwie kilka kadrów.
Być może ktoś z czytelników wie,
np. ze wspomnień swych dziadków (albo może ich jeszcze o to zapytać), w którym
miejscu rozbiła się maszyna por. Wyrwickiego – wówczas proszę o kontakt.
(źródła: Dziennik Poznański,
wydanie z 14 listopada 1929 r.; Meissner J., Wiatr w podeszwach, Warszawa 1971)